Szczerze mówiąc, oczekiwania i rzeczywistość są dalekie od tego samego! Na zdjęciach strona hotelu (która z jakiegoś powodu nie otwiera strony głównej, poszukaj innych stron serwisu, żeby chociaż coś przeczytać), w komentarzach biur podróży (z których usług również korzystałem po raz pierwszy i ostatni czasu) i inne analogi rezerwacji z Runet, wszystko opisane tak fajne, idealne, w niektórych miejscach nawet 4 gwiazdki, pokoje sprzątane, basen i okolica baru jest zielona, piękna, bar czynny do 01⁰⁰ w nocy i prawie od samego rano, w morskiej restauracji (przy plaży) owoce morza, menu do wyboru, bezpłatna łaźnia turecka i… więc możesz skopiować wszystkie te bzdury z witryn do samej piwnicy każdego źródła. Niestety, w rzeczywistości wszystko okazało się znacznie gorsze... Kiedy przyjechaliśmy, zabrano nas (na szczęście, że nas nie odesłano) do lobby w recepcji (gdzie siedziała grupa ludzi szukająca najbardziej odpowiedniego miejsce do podłączenia do WiFi, bo inaczej musieliby zapłacić, jak 1$ za godzinę połączenia od osoby, albo za dzień (nie pamiętam raczej drugiej opcji, bo ta pierwsza to za dużo). recepcji, bardzo kulturalna i miła dziewczyna z minimalną znajomością rosyjskiego lub angielskiego (czasami nie było zbyt miłego, a nawet dość aroganckiego faceta, ale znał rosyjski znacznie lepiej) pozwoliła mi podpisać dokumenty (covid i check-in), nie t powiedzieć coś specjalnego, a potem dali mi klucze i jakieś karty, założyli bardzo niewygodne bransoletki.Na szczęście mam głowę na ramionach, szybko znaleźli pokój, bo znowu wysłano nas w kierunku „out tam drzwi”! W kierunku mieszkań minęliśmy restaurację, z której rozbrzmiało klasyczne brzdąkanie widelców i talerzy, jak w szkolnej stołówce po wkroczeniu głodnych licealiści, co osobiście mi się nie podobało. Weszliśmy do pokoju. Nie ostrzegano nas, że prąd jest dostarczany do pokoju dopiero po włożeniu klucza do specjalnego pudełka przy drzwiach, jednak przypomniałem sobie, jak to działało w innych odwiedzanych przeze mnie hotelach i szybko rozwiązałem ten problem. Teraz numer: Usunąłem strasznie, podobno wręczyłem go zaraz po przeprowadzkach i nie pomyślałem, żeby się wydostać! Nie było informacji o regulaminie i regulaminie wewnętrznym, normach, dodatkowych usługach hotelu, a także napisach na drzwiach „Nie przeszkadzać”, po to wszystko trzeba było wracać do recepcji. Zostawili nam pod prysznicem góry piasku, być może pomyśleli, że nad morze nie pójdziemy :). Łazienka w zasadzie była dość zaniedbana: czyjeś gówno trzeba było wyrwać z toalety (nie mogę być blisko takiego horroru), nie było kubka na pastę do zębów i tym podobnych, o stanie obecnego prysznica i jego cieknące dno (bez głównego otworu do spłukiwania wody w samej podłodze łazienki) milczę. Woda, jak się okazało, też nie zawsze była gorąca, a powrót z chłodnej wycieczki był zimny, a nawet nie do ciepłej wody. Ręczniki i pościel były zawsze przynajmniej trochę poplamione, a nawet podarte. Popielniczka na balkonie porośnięta lianami (co też nie robi wrażenia w hotelu 3*, chyba że jest ozdobnie obsadzona i zadbana) najwyraźniej też nikogo nie nauczono sprzątać. fi
Pierwotny tekstPrzetłumaczono w usłudze Google