Zacznijmy od tego, że transfer z lotniska do hotelu to 1 godzina 40 minut. Kolejka do check-in krótka, mimo wszystko trwało to za długo, bo ponad 30 minut. Przy zameldowaniu nikt nie mówił, nie zaproponował all inclusive premium. Ale co to daje - dojdziemy do tego. Trzy windy w głównym budynku, z czego jedna wiecznie nie działa. Boy hotelowy zaprowadził nas do pokoju, bardzo oddalonego od recepcji i głównej stołówki, na ulicę nr 4. Pierwsze wrażenie - bardzo ładny pokój, obszerna łazienka. Niestety, widok z przyziemnego, parterowego tarasu praktycznie na żwir i kilka krzewów, przy dekoracji około 500 wypalonych papierosów. Bardzo słaba dźwiękoszczelność - słychać wszystko zewsząd. Każdy krok, rozmowę, przechodzenie przez korytarz, spuszczanie wody. Brak klimatyzacji. Jest tylko wentylacja. Mimo "wentylowania" pokoju przez praktycznie 24h/dobę, w pokoju jest gorąco. I nikt mi nie powie, że "przecież na Fuertaventurze wieje silny wiatr i ochładza" - no bez przesady... Pokoje sprzątane codziennie, bez rewelacji, bez uzupełnień mydeł, żelu pod prysznic, jedynie wymiana ręczników, dokładanie papieru toaletowego, naciągnięcie pościeli. Darmowy sejf, podobno wielki, wielki atut tego hotelu, nie działał. Mimo 3 krotnego umawiania się w recepcji, na konkretną godzinę (bo trzeba być przy tym osobiście), mimo czekania każdorazowo 30 minut dłużej, nikt nie przyszedł. Dalsze umawianie było bez sensu - ta sama śpiewka. Daliśmy sobie spokój. Na stołówkach chaos, przepełnienie, brak kultury ze strony obsługi, brak sprzątania, brak sztućców, brak nakryć do stołów - obsługa leży. Kolejki do makaronów, mięs, pizzy - po 15 minut stania. Oczywiście niesamowity ukrop, bo brak klimy - przychodzisz i jesteś cały mokry. Stołówka przy basenach - tam dopiero jest czary mary. Nic nie sprzątane, wszystkie stoliki zawalone talerzami, jedzeniem. Ptactwo przylatuje i skubie te jedzenie, rozrzuca sztućce. Łaskawie po godzinie może ktoś przyjdzie i posprząta. Ale ogólnie syf. Leżaki oczywiście zajmowane od rana. Po 8:30 są dostępne pojedyncze sztuki. Wszystko ułożone ciasno, jak śledzie w puszce. Zero komfortu, zero dojścia do basenu. Niektórzy jak sobie zajęli leżak od 6:00, tak przyszli na niego dopiero np. o 12:00. Masakra, takie praktyki powinny być egzekwowane, jak w innych hotelach. Muszę pochwalić za to leżaki w strefie 18+ - były najwygodniejsze. Ale to trzeba trafić na wolne. Plaża piękna, woda cudowna, natomiast przy tym wietrze nie da się odpoczywać na plaży. Za mało parawanów, czegokolwiek, co chroniło by od wiatru. Brak jakiegokolwiek "wodopoju" - trzeba się wracać do góry, do hotelu. Zestaw dwa leżaki plus parasol to koszt 13,50 euro. Jedzenie dobre, czasami bardzo dobre, każdy znajdzie coś dla siebie moim zdaniem. Dobre sery. Brak restauracji a la carte. Co mnie uderzyło, zszokowało - brak lodówek z wodą! W każdym hotelu, w którym byliśmy, na każdym kroku były dostępne lodówki wypełnione po brzegi butelkami wody mineralnej. Tutaj nie było wc