Zarezerwowaliśmy pokój z pewnymi funkcjami, takimi jak: Pokój z balkonem, łazienka z wanną i dwoma łóżkami pojedynczymi. Po przyjeździe zobaczyliśmy, że pokój nie pasuje do łazienki, był to mały kwadratowy prysznic (osobiście nie podobał nam się i nie czuliśmy się komfortowo) i poszliśmy do recepcji, aby o tym wspomnieć. Recepcjonistka, nie rozumiejąc naszych słów, stwierdziła, że hotel jest pełny i jest to „standardowa” rezerwacja na jedną noc, a że nie wspomnieliśmy, że chcieliśmy mieć wannę (która była już wliczona w rezerwację pokoju), czwartego nie dało się już zmienić. Częściowo zrozumiałam część, że na chwilę obecną nie ma możliwości zmiany, nie ma dostępności, ale naszym zdaniem klient nie musi ucierpieć. Nie udało się nam w żaden sposób zrekompensować, w końcu znalazł wolny pokój, na który wymieniliśmy. Nasza zła ocena wynika ze sposobu, w jaki nas potraktował, dając nam do zrozumienia, że to była nasza wina, że była to rezerwacja „standardowa” i tylko na jedną noc, czyli nie byliśmy klientami godnymi uwagi i satysfakcji, bo co zarezerwowaliśmy i zapłaciliśmy. Błędem było nieodpowiadanie temu, o co prosino i o co prosino w momencie rezerwacji. Pracownik nawet trochę stracił postawę w sposobie mówienia, bo po prostu nie miał żadnych argumentów na to, co się stało, zawsze obwiniając nas (klientów). Widzieliśmy różnicę w sposobie, w jaki traktował i obsługiwał klientów zagranicznych. Kiedy czekaliśmy na obsługę, byliśmy również świadkami tej samej kiepskiej obsługi klienta z Portugalii (który prawdopodobnie był tam od kilku dni), który miał brudną pościel, zdjął ją i zostawił do przebrania, a zamiast tego. Po przebraniu położyli tę samą pościel z powrotem na łóżku pani. Sam pokój i prezentacja są bardzo rozsądne jak na hotel trzygwiazdkowy. Podczas śniadania, chociaż myśleliśmy, że było dobrze podane i urozmaicone, czuliśmy, że pracownicy zawsze na nas patrzyli, czy mamy zamiar wyjść, mimo że była jeszcze pora śniadania, gdy tylko wstaliśmy natychmiast podszedł do naszego stolika i zamknął drzwi kluczem, gdy tylko drzwi dotknęły. W rzeczywistości nie takie mamy wrażenie na mieszkańcach Madery, to był nasz drugi raz na Maderze i szczerze mówiąc, wolę zapłacić 30/40 euro więcej i być lepiej obsłużony niż w tego typu sytuacji. W pobliżu nie ma też parkingu, co również utrudnia życie osobom z samochodem.
Pierwotny tekstPrzetłumaczono w usłudze Google