Hotel Rural El Navío położony jest na obrzeżach miasta Alcalá, na plantacji bananów. Drzewa rozciągają się we wszystkich kierunkach, łącznie z brzegiem Atlantyku, oddalonym o niecały kilometr i można do nich dotrzeć pieszo przez samą plantację. Pokoje są przyjemne i dobrze wyposażone, każdy z dużym tarasem z widokiem na zielony dywan, na ocean i wyspę La Gomera w oddali - gdy jest widoczna pod czapą chmur. Do dyspozycji gości są banany, którymi można się częstować, a w salonie przy recepcji dostępny jest duży zbiór przydatnych przewodników i innych książek o Teneryfie. Dla nas jedynym minusem było jedzenie w hotelu, które chwalili inni recenzenci. Zatrzymaliśmy się na 3 noce i każdego wieczoru jedliśmy kolację w hotelu, ponieważ w odległości krótkiego spaceru nie ma innych restauracji, a nie chcieliśmy wyjeżdżać w nocy, zwłaszcza że do kolacji lubimy wypić drinka. Kolację należy zamówić przed południem danego dnia, a hotel skontaktował się z nami przed naszym przyjazdem i zapytał, czy chcemy kolację pierwszego wieczoru. Chociaż potwierdziliśmy, że chcemy jedną z dwóch przystawek (zawsze jest to tylko wybór między sałatką a zupą) i jedyne danie główne w ofercie (co ma miejsce każdego wieczoru, chociaż dostępna jest alternatywa wegetariańska), kelner (który podwaja się) jako recepcjonistka) wydawało się, że chcemy tylko sałatki przystawkowej i później zaoferowaliśmy nam deser. W końcu udało nam się dostać danie główne i trzeba przyznać, że hotel zrezygnował z opłaty za tę kolację. Chociaż hotel szczyci się serwowaniem autentycznych lokalnych potraw, jedzenie okazało się dla nas mdłe i pozbawione wyobraźni, a co najgorsze, chociaż zupa była gorąca, wszystkie trzy dania główne, które jedliśmy, były zimne. To samo tyczy się „gorących” dań na śniadanie, które były w bemarie, ale zimne. Zaobserwowaliśmy, że żaden z pozostałych gości przebywających w tym samym czasie co my, nie jadł w hotelu kolacji więcej niż raz. Jesteśmy bardzo zadowoleni z naszego pobytu w hotelu Navío, a personel w recepcji był pomocny – robił pranie i rezerwował rejs z Los Gigantes na obserwację wielorybów (widzieliśmy tylko delfiny!), ale w restauracji mieliśmy wyraźne wrażenie, że by to zrobili. Byłem szczęśliwszy, że nie musiałem podawać nam obiadu. Co najgorsze, drugiego wieczoru podczas kolacji jedna z nas znalazła w zupie ostry kawałek plastiku, ale kiedy powiedzieliśmy o tym obsłudze, wzruszyli tylko ramionami i szybko zmienili temat. W sumie dobry hotel, ale w restauracji potrzebne są pewne ulepszenia.
Pierwotny tekstPrzetłumaczono w usłudze Google