Po przebyciu na miejsce czekała nas niemiła niespodzianka - prawie 1.5h kolejka do rejestracji!!! Plus taki,że certyfikaty sprawdzano w trakcie kolejki. Ze znalezieniem wolnej szafki też był wielki problem. Znalezienie jakiegokolwiek miejsca na plaży (o leżakach nie było mowy) graniczyło z cudem. Opaski na rękę niepraktyczne,za to plus,że można wszędzie tym płacić. W dżungli jest coraz mniej zwierząt, kiedyś był paw,a teraz mimo 36h pobytu go nie zobaczyliśmy. Niestety tak w niedzielę,jak i w poniedziałek były tłumy. Powstała nowa platforma z leżakami,żeby wpuścić więcej osób,więc powoli robi się tam za bardzo tłoczno. Wskazówka dla właścicieli - nie w ilości siła,robi się tam za tłoczno,żeby spędzanie tam czasu było przyjemnością. Jedzenie ujdzie, szału nie ma (nigdy nie było), a ceny wiadomo - monopolistyczne. Pokój wyposażony w klimacie,w podstawowe rzeczy. Mała lodóweczka (były 3 napoje,a osób w pokoju 4). Była to już nasza 4 wizyta,więc wiedzieliśmy czego się spodziewać. Dzieciaki zachwycone nowymi zjeżdżalniami na morzu Południowym. Plus dla ratowników,którzy pilnowali,by małe dzieci nie były w wodzie bez rodziców. Niestety nie wszystkie informacje są w 3 językach. Czasem menu jest tylko po niemiecku,gdzie indziej w niemieckim i angielskim,a czasem dodatkowo w polskim (o jak miło!). Brak jednolitości,a że gości w Polski jest raczej też trochę,miło byłoby przeczytać menu obiadowe również w języku polskim. Pomimo ponad 15 lat,jest trochę rzeczy do poprawy. Trochę mniej nastawienia na ilość,a bardziej na jakość. Podsumowując,początek okropny (1,5h w kolejce,brak miejsca na plaży),a cały wyjazd udany.