Hotel do przyjeździe zrobił na nas dobre wrażenie. Jednak czar szybko prysł, gdy tylko czekaliśmy na wydanie karty do pokoju. Zapomnieli o nas, choć prosiliśmy o priorytet bo mieliśmy dwójkę małych dzieci, którzy nam spali (była 1:00 w nocy). Zmarnowaliśmy prawie godzinę na czekanie. Sam pobyt: hotel ma super ogród, zadbany, wypielęgnowany. Godny naśladowania. Pokój (Jacuzzi Club) też bardzo fajny. Bardzo wygodny, cichy, pozwalający porządnie odpocząć. Niestety widać ślady upływu czasu, choć specjalnie to nie przeszkadzało. Gorsze były inne rzeczy: 1) O zgrozo! codziennie przestawał działać elektroniczny zamek do drzwi i brak możliwości wejścia do pokoju (gdy dzieciaki padnięte). Codzienna wyprawa do recepcji celem zakodowania karty. Na nic były prośby aby naprawili zamek a nie kodowali nam karty, bo to nie o to chodziło. 2) zablokował się mechanizm odpływu w jednej z umywalek i nie dało się z niej korzystać. Jakie nasze zaskoczenie było gdy na prośbę o naprawę, zastaliśmy kartkę przy umywalce "Please don't touch". Serio??? Obsługa: problemy w komunikacji po angielsku. Tylko recepcja zna angielski. Reszta obsługi: sprzątanie, serwis techniczny, kelnerzy itd praktycznie nic nie znają po angielsku, nawet proste słowa typu "yellow icecream please". Ogólnie pomocni i mili, ale brakuje nastawienia na innych gości niż rosjanie. A rosjan pełno. Rosjanie strasznie palą papierosy przy posiłkach i to było coś co nas odpychało od nich. Na plus atrakcje dla dzieci i nie tylko: zrobione z rozmachem: oktoberfest, piana party. Ale i baseny dla dzieci, animacje.