Gość
20 października 2023 r.
Byłem pełen nadziei, bo to jednak był Marriott, ale oto wszystkie złe rzeczy, które się wydarzyły:
- Budynek z zewnątrz był zardzewiały i wcale nie wyglądał na nowy, mimo że został zbudowany w 2018 roku
- W ciągu dnia nastąpiła DUŻA przerwa w dostawie prądu na dobre 7-8 godzin, nie było windy, klimatyzacji ani świateł. Telefon nie działał i nie otrzymaliśmy żadnych wyjaśnień na temat tego, co się stało, ani szacunkowego terminu powrotu prądu. Byłem na 12. piętrze i musiałem zejść po schodach awaryjnych, aby dowiedzieć się, co się dzieje. To był gorący dzień i walczyliśmy o przetrwanie w pokoju, biorąc zimne prysznice.
- Jedzenie wcale nie smakowało dobrze. Prawdopodobnie w bufecie śniadaniowym było mniej niż 5 rzeczy, które wydawały się przyzwoite.
- Zjadłem arbuza, który był zły i rozbolał mnie brzuch
- Po wykonaniu makijażu zostawili zmienioną poszewkę na poduszkę w pokoju
- Czystość nie była na tym samym poziomie, nie wyglądało na to, że regularnie odkurzają pokój
- Ręcznik dziwnie pachniał
- Nakładka na deskę sedesową spadała mi na plecy i nie chciała utrzymać się samodzielnie.
- Basen bez krawędzi nie był imponujący. Odpływ wydawał się być zakażony glonami i nie był rutynowo czyszczony.
Widok był jednak wspaniały i codziennie zmieniali kapcie. Udogodnienia też były przyzwoite. Ludzie w salonie M Lounge byli bardzo mili, próbując nam pomóc.
Pierwotny tekstPrzetłumaczono w usłudze Google