Po przeczytaiu opinii w większości pozytywnych, chyba się trochę zawiedliśmy. To był nasz drugi pobyt w Turcji, poprzednio byliśmy w Bodrum w hotelu czterogwiazdkowym, który na pewno był dużo lepszy od Casa de Maris. Pokoje codziennie sprzątane, codziennie też wymieniane ręczniki (trochę niepotrzebnie jeżeli mamy oszczędzać wodę), łazienka w pokoju oddzielona mleczną szybą, co nie jest komfortowe jeżeli jedzie się z nastolatkiem (podobnie toaleta) - nie ma osobnego pomieszczenia. Jedzenie monotonne, tylko raz na kolację kucharz przygotowywał coś "od ręki" (w Bodrum codziennie było kilka stanowisk, przy których na bieżąco robiono potrawy, na śniadanie, obiad i kolację). Animacje w dzień prowadzone przy basenie ok, ale wieczorem raczejmiały uśpić gości: dwa razy karaoke, bingo (!!), dwa razy występy na żywo (salsa i pokaż tańca ludowego, bardzo krótkie). Lepiej przenieść się do baru obok gdzie występuje Roxi, a krzesła są ustawiane na chodniku tyle jest gości. Braman przy basenie (wysoki szczupły chłopak) po prostu wymiata, najlepszy! Obsługa rewelacja, najlepsza, wszyscy pomocni i cały czas uśchnięci. Dużo anglików, którzy zachowują się jakby byli sami, a menager nie zawsze reaguje na ich wybryki.