Niedawno wróciłem z ośmio dniowego pobytu w Hotelu BelMare wraz z żoną i dwójką dzieci. Opisze jak to wyglądało od początku. Przybycie w sobote po południu do hotelu,Po 11-sto godzinnej podróży samochodem, jedyne 40 min oczekiwania na recepcji na check-in.Przy tak dużej ilości osób wymagałoby aby było wiecej pracowników na recepcji,zwłaszcza w taki dzień jak sobota.Pani obsługująca była bardzo miła i sympatyczna,opisała wszystko na mapie,wytłumaczyła co i jak,jedynie wprowadziła nas w błąd że jest bezpośrednie przejście z budynku garażowego do bloku E...upsss mała niewiedza. Hotel jest zlokalizowany ok 500m od morza i spacerkiem to ok 10-12 min, niestety część kompleksu to istniejąca i tętniąca życiem budowa,o czym przekonaliśmy się w niedziele od samego rana,gdy z za okna dobiegały cudowne drzwięki młota pneumatycznego i wiercenia...no aż trudno opisać ile to uroku dodaje w niedzielny pierwszy wakacyjny poranek...no bajka! Wychodząc z bloku widać wszechobecne cięzkie maszyny,pracownicy budowlani i ogólne zamieszanie.Trzeba mocno pilnować dzieci jeśli są małe. Restauracja w głównym budynku,jedzenie ok,personel to młodzi studenci lub uczniowie ale przyznam że radzili sobie znakomicie i trzeba ich pochwalić.Na stołówce było wszystko co potrzeba do sytego i różnorodnego sniadania,więc naprawde nie było na co narzekać....no może poza zimnym bekonem....ale nie ma co, jeszcze ktoś powie że się czepiam :) Obiekt sam w sobie jest zupełnie nowy i fajnie urządzony,pokoje przestronne ,w pełni wyposażone...choć nie ukrywam że bardzo w tym upalnym okresie mnie osobiscie dokuczał brak klimatyzacji w pokojach.Żyjemy obecnie w czasach covida więc można znaleśc wymówkę na wszystko, także na to że pokoje nie są sprzątane codziennie - tylko po czwartej dobie...Super, bo w pokoju dostaliśmy dwie rolki papieru toaletowego ,które skończyły się po drugiej dobie.....no cudownie było zadzwonić do recepcji wieczorem i dowiedzieć się że nikt nam papieru nie przyniesie bo już cała obsługa poszła do domu :):):) Kolejny dzien pobytu był równie emocjonujący, gdy po powrocie ze sniadania nie było prądu w budynku bo w budynku obok coś podłaczali :O Do dziś pamiętam te wywieszone języki i cudowne epitety facetów targających wózki dzięcięce na piąte piętro, bo winda nie działała :) Nie działał też domofon i w sumie nie dało sie wejśc do budynku,jedynie jak ktoś wychodził,trzebabyło łapać drzwi ...ot taka mała niedogodność :O W hotelu jest kryty basen,jest to najdziwniejszy basen jaki w życiu widziałem, sama strefa do "pływania" była wielkości mojego ogrodowego Intexa :O No i ta segregacja, kolejki na basen,bo znów covid i nie może być zbyt wiele ludzi na basenie....kolejna świetna wymówka :) Na obiekcie wszędzie trzebabyło sie poruszać z kartą nawet jak się było w aquapqrku, na który teren nikt bez karty nie wejdzie to i tak idąc do kibla znów potrzebna karta!Wszechobecna mania zamykania wszystkiego była dosyć irytująca, zwłaszcza dla dzieci które swojej karty nie otrzymały