Bamburi Beach Hotel

Mieszkaliśmy w hotelu przy plaży Bamburi w lutym. Pokoje są bardzo stare i zakurzone, łazienka śmierdzi, nie wykonano odpowiedniego sprzątania. Jedzenie było po prostu w porządku, bez odmian. Jedzenie znudziło nam się po trzecim dniu. Recepcjonista nie jest gościnny. Osoba do spraw kontaktów z gośćmi jest bardzo nieprofesjonalna i głośna. Mówi bardziej w języku ojczystym i łamanym angielskim, w niektóre dni była naprawdę pijana i czuliśmy nawet ten zapach, kiedy przychodzi do nas porozmawiać. Moi przyjaciele powiedzieli nam, że musimy dać jej napiwek i prezent dla niej, żeby mogła się nami zaopiekować. Inni pracownicy byli przyjaźni, ale przestraszeni i zdezorientowani. Nie sądzę, że mają menedżera w tym hotelu.

Hotel rewelacja!!! Nam Kenia nie kojarzy się z żadnym luksusem tylko z dziką Afryką, że nie ma bogactwa, bóg wie co do jedzenia. Hotel przerósł nasze oczekiwania. Bardzo ładny, czysty, jedzenie rewelacyjne i pyszne, obsługa pomocna. Każdy znajdzie swoje miejsce. Polecam go z całego serca. Naprawdę warto spędzić jakiś czas w nim tym bardziej, że nie brakuje tu nic jak w 5-gwiazdkowym hotelu.

W Bamburi byliśmy 5 lat temu, nic od tamtej pory się nie zmieniło, tzn. widać na wyposażeniu upływ czasu. Przy basenie wciąż drewniane, nie odmalowane leżaki, a na nich obszyte skajem materace. Łazienki były w najgorszym stanie. Ciśnienie wody bardzo niskie, dobrze, że mam krótkie włosy, łatwo było spłukać po myciu, choć i tak zajmowało dużo czasu. Znajomi zgłosili ten fakt w recepcji, otrzymali nową deszczownicę i nieco się poprawiło. Którejś nocy nie było wody, nad ranem wróciła, ale nasza spłuczka już się wodą nie napełniła. Zgłaszaliśmy na recepcji ten fakt w ciągu dnia 3-krotnie, w końcu mój mąż poszedł wieczorem do menadżera. Najpierw męża zapytano kim jest, a potem , czy może opuścić gabinet. Słowo „proszę” z ust menadżera nie padło. Kiedy wreszcie mój mąż został przyjęty na audiencję, to usłyszał od menadżera, że nie wiadomo w czym problem. Brawo! Nas nie interesowało w czym jest problem, tylko znalezienie rozwiązania, choćby w innym pokoju. Zadzwoniliśmy do rezydenta, który również nic nie wskórał. Następnego dnia rano wyjeżdżaliśmy na cały dzień i przed wyjazdem znowu zgłosiliśmy nieczynną toaletę w recepcji. Nikt nic nie wiedział…. Trafiliśmy jednak na szefa recepcjonistów i powiedział nam, że jak tego dzisiaj nie naprawią, to otrzymamy nowy pokój. Jednak naprawiono spłuczkę, jej napełnianie trwało ok. 2 godzin, a nie było innej możliwości jak tylko spuszczanie całej jej zawartości, ale lepsze to niż nie działająca wcale. W pierwszym tygodniu, w czwartek zabrakło wody gazowanej, „wróciła” w niedzielę popołudniu. W poniedziałek proszę w barze o wodę gazowaną, usłyszałam, że nie ma. Mówię jak to nie ma, wczoraj wieczorem już była. Odpowiedzi się nie spodziewałam: woda gazowana jest dla niektórych gości. Stwierdziłam, że rozumiem, nie jestem specjalnym gościem, na co barman nieco się zmieszał i sprawdził, woda gazowana jednak była. W karcie w hotelu jest informacja, że alkohole w All inclusive są podawane w szklankach. Nie jest to prawdą, wino nawet podczas kolacji podano mi w plastikowym kieliszku, a gdy zapytałam dlaczego, to się okazało, że brakło szkła. Jedzenie smaczne, choć monotonne, ta sama ryba na lunch i kolację, tylko sosy się zmieniały. Na pewno nie jest się głodnym. Bardzo mały wybór drinków, trochę takie wymyślne, nic popularnego co można wypić w innych hotelach, czy restauracjach. A i co nam się bardzo nie podobało i teraz, i 5 lat temu. Mężczyźni koniecznie na kolacji muszą mieć długie spodnie, nieważne jakie, mogą to być ponaciągane, brudne spodnie dresowe (takowe widzieliśmy), ale długie. Gorąco jak diabli, ale może komuś się wydaje, że to dodaje prestiżu. Bywaliśmy w hotelach o wyższych standardach (np. Sarova) i tam nie zmusza się gości do dyskomfortu. Czasami miałam wrażenie, że to nie hotel jest dla gości, a goście dla tego hotelu. Plusem jest personel bezpośrednio obsługujący gości, który bardzo się stara, jest uśmiechnięty i pomocny.

Świetny wypoczynek. Hotel w porządku. Codziennie sprzątane pokoje, codzienna wymiana ręczników i pościeli. Stale uzupełniane kosmetyki w łazience, żele i szampony. Telewizor w pokoju, ale tylko dwa programy miejscowe, żaden nie nadaje się do oglądania, ale nie po to się tam jedzie. Obok baru telewizor na którym można oglądać Premier Ligue. Sejf w pokoju bez dodatkowej opłaty. Nie ma w pokojach suszarek ani czajników. Codziennie uzupełniana butelkowaną woda.. W hotelu jest kantor wymiany walut. WAŻNE jest aby banknoty (głównie dolarowe) nie były w żaden sposób uszkodzone, bo nie da się ich wymienić, nawet milimetrowe rozdarcie dyskwalifikuje banknot (u sprzedawców i w kantorze). W hotelu można płacić kartą. Obsługa hotelowa bardzo miła i pomocna. Jedzenie bardzo smaczne, wspaniałe grillowane ryby, bardzo dobry chlebek naan pieczony w restauracji, mnóstwo owoców, ciast. Wszystkie potrawy nakłada obsługa, napoje do stolików zwykle przynoszą kelnerzy. Dwa baseny sprzątane regularnie. Plaża jak przy wszystkich hotelach publiczna. Niestety "Beach Boysi" są uciążliwi i ciężko się od nich uwolnić, gdy chce się po prostu pospacerować. Jeżeli ktoś ma problem z angielskim zawsze można po polsku dogadać się z Frankiem (wystarczy powiedzieć że się go szuka i go zawołają). W oceanie płycizna jest porośnięta morska trawą, którą przypływ wyrzuca na plażę. Przydają się buty do wody. Przy dużym odpływie można wejść w głąb oceanu nawet kilkaset metrów, a woda jest po kostki. Warto wybrać się wtedy na spacer z miejscowym "przewodnikiem", który pokazuje mnóstwo morskich stworzeń. Blisko hotelu centrum handlowe, można dojechać tuk- tukiem za dwa dolary. W centrum są też stoiska z pamiątkami. Do Haller Parku też można pojechać samemu tuk-tukiem, też za dwa dolary. Warto pojechać po południu, bo wtedy są karmione zwierzęta. Dobrze jest wziąć wizytówkę od kierowcy i poprosić strażnika parkowego przy wyjściu, żeby zadzwonił, wtedy tuk- tuk przyjedzie pod wejście, które jest na uboczu. Safari wykupione z TUI, było super. Bardzo dobry samochód , było nas w nim 6 osób. Super też przewodnik miejscowy mówiący po polsku oraz kierowca. W samochodzie woda do picia bez ograniczeń. Hotel na palach to rewelacja. Wycieczka na wyspę Wasini ,też wykupiona z TUI, bardzo fajna. Nurkowanie na rafach (maski i płetwy dostępne na łódkach, natomiast przydałyby się buty do wody na przejście na wyspę), delfiny, rejs statkiem dau, napoje bezalkoholowe na statku bez ograniczeń. Mombasa, bez rewelacji, ale trzeba zobaczyć. Lotnisko w Mombasie jest małe, ale jest kawiarnia, kilka sklepów z pamiątkami i alkoholem. Ceny normalne jak poza lotniskiem.