Wyjechaliśmy bez wysokich oczekiwań wobec hotelu, a ponieważ byliśmy już w wielu miejscach, powiem, że hotel nie jest zły. Lokalizacja hotelu jest doskonała, jak najbliżej plaży, początkowo oglądaliśmy willę Mango Lodge i dzięki Bogu, nie wybraliśmy jej, widok stamtąd jest oczywiście ognisty, ale to było po prostu szaleństwo iść w górę (pewnego dnia zdecydowaliśmy się iść). Śniadanie jest bardzo dobre. Jeśli chodzi o pokoje... wzięliśmy bilet z Biblio Globus, pokój standardowy, a nasze biuro podróży przysłało opis od organizatora wycieczek, że w pokoju jest taras lub balkon, bo chcieliśmy pokój z tarasem, więc nie nie widzisz nas... standard, wszystkie pokoje mają tylko okno... w hotelu można dopłacić i wymienić, ale kiedy się meldowaliśmy, nie było wolnych pokoi, a potem były zarezerwowane... ale pokoje były czyste i dobre, nam to wystarczyło, ponieważ prawie nigdy nie byliśmy w pokojach. Hotel przypomina prostą wersję karaibsko-europejskich hoteli. Jeśli chodzi o jedzenie, to na wyspie ceny w restauracjach wcale nie są budżetowe, do restauracji wyszliśmy tylko kilka razy, najczęściej jedliśmy w Take awya lub lokalnej burgerowni, bardzo smaczne burgery z tuńczykiem, więc da się żyć! Ruch - od razu powiem, że tego tu nie ma... w weekendy są u miejscowych dyskoteki i tyle, jest nudno... znajomi byli w Mahe, mówią, że tam jest większy ruch. Ale szczerze mówiąc, gdy podróżowaliśmy codziennie, nie mieliśmy dość energii, aby się poruszać, po prostu siedzieć przy basenie i pić! Nawiasem mówiąc, obok hotelu sprzedawany jest alkohol. W pobliżu znajdują się sklepy z pamiątkami i kantory wymiany walut. Ważny! Jeśli chcesz podróżować po wyspie autobusem, to kup bilet autobusowy w hotelu, bo sklepy nie zawsze go mają, ale bez niego nie wpuścili nas do autobusu, musieliśmy złapać taksówkę, swoją drogą, chcieli jakoś zaoszczędzić, nawet szli pieszo, odmawiając taksówki, ale w końcu okazało się, że ceny taksówek są prawie takie same i się nie targują, to była strata czasu. Przyroda Seszeli jest po prostu piękna, skradła moje serce, więc podróżuj po wyspach coraz lepiej! Stosowaliśmy ochronę 50, bo słońce mocno grzało, ale nie było aż tak mocno, bo zaczęła się jesień, tak nam mówili miejscowi. Co za podróż! Byliśmy: 1) Plaża niedaleko hotelu Anse Volbert, plaża nie jest zła, można pływać, ale są płaszczki, trzeba uważać, na plażę dopływają też górskie potoki, nie zawsze czyste, więc trzeba wybierz tę stronę plaży, aby strumienie były odprowadzane od brzegów. 2) Na plaży Anse Lazio - plaża przepiękna, nie ma fal, woda jest czysta, jest cień i niedrogie piwo w kawiarni na końcu plaży, siedzieliśmy tam w upale! Byliśmy tam kilka razy i plaża cieszyła się dużym zainteresowaniem. Dotarliśmy tam taksówką (można zadzwonić do recepcji, gdy jeszcze łapaliśmy samochód, spotkaliśmy miejscową dziewczynę, która była gotowa podwieźć nas taniej niż taksówką, musieliśmy się tylko wcześniej zgodzić, wymieniliśmy się liczby). 3) Rezerwat Przyrody Ford Ferdinand - rosną tam lokalne orzechy, przeszliśmy przez dżunglę i na końcu drogi czekał na nas piękny widok (tańszy niż Valais de May). Dotarliśmy tam taksówką. 4) kiedy dotarliśmy do Mahe i musieliśmy czekać na łódź do Praslin, postanowiliśmy wybrać się na spacer lokalnymi uliczkami i spojrzeliśmy na zegarek „mini curler ben”, nie zrobił na nas wrażenia
Pierwotny tekstPrzetłumaczono w usłudze Google