PabloBablo
18 września 2024 r.
Bardzo przyjemny hotel. Duży, ale nie przytłacza, bo budynki są niskie, a teren rozległy. Nie miałem tez wrażenia, że jest tłoczno, może poza jednym z weekendów, kiedy przyjechała duża grupa Lankijczyków (wyglądało to na wyjazd firmowy z rodzinami). Zadbana zieleń, przycięte trawniczki, piękne palmy na tle oceanu. Ładne, duże baseny. Ten główny ma trochę słabe głębokości, bo w płytszej części jest to 120 centymetrów, a w głębszej niemal od razu 2,5 metra. Czasem jest tam za głośno z powodu animacji i muzyki. Mniejszy basen, na drugim krańcu hotelu, ma nieco lepiej pomyślane głębokości. Nie ma tam żadnej muzyki, a korzystają z niego tylko pojedyncze osoby. Można w spokoju wypocząć i popływać. Jedzenie urozmaicone i smaczne. Problem może dotyczyć jego pikantności. Wprawdzie istnieją oznaczenia ostrzejszych dań (od jednej do trzech papryczek), ale brak takiej tabliczki nie gwarantuje, że dana potrawa nas nie zatka. Na szczęście formuła szwedzkiego stołu pozwala na nakładanie sobie "próbnych" porcji i testowanie, bo w innym przypadku bylibyśmy narażeni na jedzenie potraw, które są bardzo delikatne dla miejscowych, a dla większości Europejczyków - trudne do przełknięcia. W razie czego zwykle pojawiają się bezpieczne pizze i makarony. W barach są przyzwoite drinki. Wieczorem codziennie jest muzyka na żywo, ale niezależnie od wykonawcy/ów zawsze grane są wyłącznie klasyczne covery. W hotelu jest kilka sklepików z pamiątkami, ubraniami i wyrobami jubilerskimi. Hotel jest na uboczu, ale bez problemu można dostać się do najbliższego miasteczka Bolawakka (30 minut spacerem lub kilka minut tuk-tukiem za 1000 rupii). Łatwo dostać się do dużego miasta Negombo (za 2500 rupii tuk-tukiem spod hotelu, lub za jakieś grosze zwariowanym, kolorowym autobusem z Bolawakki). Jeśli chcecie pojechać gdzieś dalej, nie musicie szukać ofert, bo znajdą was same :) Przy plaży niemal zawsze zaczepi was miły właściciel firmy Asda Tours, który wręczy ulotkę (po polsku!), ustali wasze oczekiwania i ponegocjuje ceny (na pewno atrakcyjniejsze niż u oficjalnych biur w rodzaju TUI). My dzięki temu pojechaliśmy na 3 wycieczki: pociąg z miejscowości Ella (bajeczny!) + plantacja i fabryka herbaty; sierociniec słoni w Pinnawala + złota świątynia; Sigiriya + świątynia skalna w Dambulla. Wszystko to samochodem osobowym prowadzonym przez brata właściciela firmy Nissanem, który jest szalonym, ale bardzo dobrym kierowcą i sympatycznym człowiekiem, od którego możecie dowiedzieć się dużo o Sri Lance. Byliśmy w Dolphin Hotel w sierpniu. Warto pamiętać, że to okres monsunowy. Jest bardzo ciepło, deszcz pada rzadziej niż w innych miesiącach (i pada krótko), ale w oceanie nie da się pływać. Ocean w tym okresie jest bardzo wzburzony, co słychać w pokoju nawet przy zamkniętych oknach. Ale ten szum Oceanu Indyjskiego to też zaleta hotelu. W całej Sri Lance jest mnóstwo bezdomnych piesków i kotów. Nie brakuje ich także w hotelu. Pamiętajcie, żeby, mimo tabliczek odradzających, dokarmiać je, bo stras