Ośrodek duży, ładnie położony (rozłożysty, część hotelu na niewielkim wzniesieniu), zielony jak na Egipt, ogród zadbany. Jedzenie dość dobre z dużym wyborem. Brak wyboru w restauracjach a'la carte (jedna z jedną kolacją do wykorzystania na pobyt... :)) Hotel tylko dla dorosłych, duży kompleks basenowy, duża część plaży w zatoce należąca do hotelu. Niby wszystko się zgadza - ale... Marsa Alam to kompletna dziura nie mająca nic do zaoferowania, liczyliśmy na przyzwoity poziom rozrywki w hotelu, ale się przeliczyliśmy. "Popisy wokalne" nad basenem na żenującym poziomie, co parę dni te same osoby zawodziły te same hity z ubiegłego wieku ku uciesze seniorów odpoczywających tu. Ośrodek to w zasadzie bardziej sanatorium niż hotel. Goście to podstarzali Niemcy, często niepełnosprawni i to do nich dopasowana jest oferta tego hotelu. Wieczorne animacje rozpoczynane przez dziewczynę ubraną jak do prac w ogrodzie słowami "Liebe Gäste"... Brak animacji w ciągu dnia, brak muzyki nad basenem. Jeden animator w ciągu dnia biegający od hotelu do hotelu po całej zatoce. Kelnerzy mili. Pokój z widokiem na morze tylko z nazwy - pierwszy, który dostaliśmy był na parterze, a pod oknami kręcili się turyści. Kolejny na wyższym piętrze, z ładnym widokiem, ale sam pokój stary i mało przytulny. Zanudziliśmy się tu na śmierć i był to nasz najgorszy urlop. Przy wyborze hotelu opieraliśmy się na dobrych opiniach, które nie znalazły pokrycia w rzeczywistości. Szukaliśmy hotelu dla dorosłych oferującego udany urlop we dwoje. Jeśli już musisz jechać do Egiptu - jedź do Hurgady, tu nic nie ma, a hotel też nie zapewni Ci żadnej rozrywki. Odpowiednik polskiego Ciechocinka... Rozmowa z menadżerem odnośnie naszych zażaleń nic nie zmieniła - usłyszeliśmy, że to hotel dla dorosłych dlatego tak jest.