Gość
25 października 2021 r.
Odniosłem wrażenie, że było to miejsce, którego można się spodziewać w filmie, w którym
bohater zostaje w podupadłym domu noclegowym, aby napisać powieść.
Ale kiedy twoją rzeczywistością jest próba przespania się przed lotem następnego ranka, jest to o wiele mniej zabawne.
Samo miejsce znajduje się w mało turystycznej części Londynu, z dala od lotniska.
Na rogu ulicy jako główne wejście znajdują się ukryte drzwi, z których korzystają podziemne kluby nocne.
Następnie bardzo stroma klatka schodowa pod kątem 45 stopni z co najmniej 15 stopniami.
Wewnątrz pokoju szybko zdajesz sobie sprawę, że to rodzaj noclegowni, która nie śpi.
Telewizory dla ludzi grające całą noc, hałas z ulicy, w tym między innymi
policyjne syreny, tweekersy kłócące się na zewnątrz. (Zajazd znajduje się przy bardzo ruchliwej głównej drodze)
U dołu moich drzwi znajdowała się 2-calowa szczelina, która najwyraźniej przepuszczała wszystkie dźwięki
korytarza, a także zapachy. Cały budynek miał nieokreślony zapach
gotowanie. Było w prześcieradłach, zasłonach, w moich ubraniach następnego ranka...
O 5 rano obudził mnie okropny zapach pikantnej kuchni, jakbym spał
w kuchni. Kac z braku snu, wydostałem się stamtąd.
Jako młodzieniec zatrzymywałem się także w wielu miejscach, od skłotów po furgonetki i kempingi.
W żadnym wypadku nie jestem snobem, ale to miejsce jest poza wszystkim, co kiedykolwiek widziałem.
Wcale nie dobre i nie dzięki Trip.com za umieszczenie go.
Pierwotny tekstPrzetłumaczono w usłudze Google