Gdzie mam zacząć! Zarezerwowaliśmy 8 dni all inclusive dla siebie, mojego męża i naszego dziecka, które ma mniej niż 2 lata. Chcę zacząć od pozytywów - hotel znajduje się w doskonałej lokalizacji, ale jest dość zaniedbany. Przez pierwsze 4 dni nie mieliśmy Wi-Fi i powiedziano nam, że jest to naprawione i zostanie naprawione do wieczora – trwało to 4 dni. Plastikowy sufit w łazience zawalił się w głowie mojego męża, rozmawialiśmy z kierownikiem, który był uroczy i zaproponował zmianę naszego pokoju, a problem zostanie naprawiony już następnego dnia. Mieszkaliśmy w naszym pokoju, ponieważ zamieszanie związane z przenoszeniem wszystkiego, gdy nie ma nas w pokoju przez większość dnia, wydawało się bezcelowe. Następnego ranka sufit został naprawiony. Nie zawsze mają ręczniki kąpielowe — czasami trzeba się bez nich obejść, zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy zabrać ze sobą własne, ponieważ zawsze je zapewnialiśmy w ramach opcji all inclusive. Mówiłam już wcześniej, że moje dziecko ma niecałe 2 lata i upuściłam różne rzeczy za krawędź wysokiego krzesełka (zawsze podnosiłam to po skończonym jedzeniu). Podszedł kelner Alex, machając palcami przed twarzą mojego dziecka, mówiąc mu, żeby jadł z talerza i próbując na siłę nakarmić go widelcem dla dorosłych. Mój mąż był bardzo zirytowany i zapytał go, dlaczego robi to dziecku, i wyjaśnił, że je z wysokiego krzesełka i rozbija talerze tylko wtedy, gdy stoją przed nim. Oboje byliśmy bardzo źli. Powiedział, że został poproszony o powiedzenie czegoś przez personel baru, ale nie powiedział nam kto, żebyśmy mogli rzucić im wyzwanie. Ostatniego dnia, gdy tam byliśmy, skończyliśmy jeść i zbierałem kawałki z podłogi, a kelnerka nazwała nas brudnymi Rumunami. Rzuciłem jej wyzwanie i zapytałem, czy zrobiliśmy coś, co ją uraziło. Odeszła, a ja zawołałem ją z powrotem, żeby zapytać, co powiedziała – znowu powiedziała: „Nazwałem was brudnymi Rumunami”. Powiedziałam, że to naprawdę **** rzecz do powiedzenia o kimś i wyjaśniłam, że jesteśmy niemowlętami po angielsku, na co ona odpowiedziała… jeszcze gorzej, po czym poprzestałam na wylaniu reszty wody na mojego męża. W tym momencie byłem wściekły i powiedziałem jej, że nie wiem, za kogo ją uważa. Nikt nie przyszedł, żeby nas sprawdzić – wyglądało na to, że odpowiedzialny za drzwi mężczyzna miał całą swoją rozrywkę, a kiedy wychodziliśmy, żeby złapać taksówkę na lotnisko – (więc nigdy nie musiałem tego zgłaszać), podszedł i zapytał na kelnerce. Bar w holu - personel był taki sam. Dziewczyna pracująca za nimi rozmawiała z kimś. Czekałem, aż skończą rozmowę, ale podszedł inny pan, a ona przerwała rozmowę i obsłużyła go. Po chwili spojrzała na nią i powiedziała „tak”, co mogę tylko zakładać, że to był mój czas na złożenie zamówienia. Zespół animatorów był uroczy, bardzo przyjazny i wydawało się, że ma dobry kontakt ze wszystkimi dziećmi na miejscu. Jedzenie było prawie takie samo każdego wieczoru, co stało się bardzo nudne. Za kuchnią pracował przemiły pan, zwany Czereśnikiem – chętnie pomagał każdemu, kto do niego przychodził. Basen się rozpada, luźne płytki
Pierwotny tekstPrzetłumaczono w usłudze Google