Do dzisiaj się zastanawiam skąd ten hotel ma 5***? Zawsze myślałem że obowiązują pewne standardy, ake ten hotel chyba sam sobie te gwiazdki przyznał. Powitanie zaczyna się od delikatnie nachalnej sprzedaży miejsca parkingowego. 60 PLZ za dobę „ zaraz za rogiem, pod daszkiem”, albo 20 PLZ na odkrytym parkingu „ niestrzeżonym, oddalonym conajmniej kilometry od hotelu”. Decyzje trzeba podjąć od razu bo „ to na karcie hotelowej zapisać trzeba”. Po krótkiej dyskusji okazuje się, że najpierw można rozpakować samochód a decyzję podjąć później. Miejsca przed hotelem, te tańsze, okazują się parkingiem na zasadzie kto pierwszy ten lepszy. O następnych 4 dniach mógłbym napisać esej, więc ograniczę się do spraw najistotniejszych. Restauracja hotelowa to tak na prawdę szkolna kantyna. Bez charakteru, bez duszy, bez klimatu. Podczas kolacji à la carte siedzieliśmy o przysłowiowym suchym pysku w środku przedszkola lub placu zabaw, sam nie wiem jak to nazwać. Drugiego dnia otrzymałem wyjaśnienie, że personel zwraca uwagę rodzicom żeby uważały na dzieci, ale to i tak nic nie daje. Personel w kantynie biega maratony tylko dlatego bo ktoś nie przemyślał jak to wszystko zaprojektować. Bar na jednym biegunie, kasa do wbijania zamówień na drugim, gdzieś pośrodku kuchnia - miłego czekania na wszystko. Przed wyborem hotelu skusiła nas karta restauracji znaleziona w internecie. Na miejscu okazało się, że „ ta to już dawno nieaktualna” - 5*** hotel zapomniał ja zaktualizować. Karta z winami interesująca, gorzej z serwowaniem. Wino ciepłe, ale w kombinacji z kielichem prosto ze zmywarki ciężkie do degustacji. Ceny w karcie za butelkę znaleźliśmy owszem, ale za 0,1 lub 0,2l trzeba się domyślać. Problem dotyczy również lobby. Dla hardcorowych fetyszystów lubiących dawać się nabijać w balona mam małe zadanie: proszę zamówić piwo z beczki-dotyczy to również lobby, zgodnie z kartą 0,5l. Następnie zamawiamy piwo butelkowe 0,5l. Mam dwie teorie. Jedna mówi, że producenci półlitrowych butelek sprzedają min. 0,6l trunku. Druga to możliwie tylko moje domysły. Prosimy o rachunek. Reklama dźwignią handlu, 10% zniżki w restauracji jeśli gość rezerwuje pokój bezpośrednio w hotelu. Problem w tym, że restauracja nic o tym nie wie. Rachunku podobno też nie da się skorygować. Na szczęście tylko podobno, trzy osoby debatują i się udaje. Rada na przyszłość, rachunek brać na pokój i nie płacić od razu. Albo nauczyć się czytania w myślach i zawczasu informować. Hotel 5***. Ostatniego wieczoru pasujemy i uciekamy do konkurencji. Lobby w godzinach wieczornych podobnie jak restauracja, masa zamiast klasy. Parafrazując moje pierwsze wnioski, więcej gości niż miejsc parkingowych. Samoobsługa przy barze, tłok na każdym kroku. Próbuje zamówić pizzę z karty lobby. Odpowiedź: ale to nie teraz, za duży ruch, niech pan spróbuje później na pokój. Próbuje 10 min. później, nikt nie odbiera. Room Service porównywalny z rezerwacją audiencji u papieża. Pan z recepcji próbuje pomóc ale niestety się nie udaje. Po