Gość
18 grudnia 2023 r.
Hotel jest mały i składa się z trzech budynków. Ten, który znajduje się przy recepcji, jest najstarszy, ale są tam balkony z widokiem na ocean, chociaż tylko 3 najwyższe pokoje na trzecim piętrze, które podczas ulewnego deszczu i wiatru znad oceanu zalewają te balkony aż do łóżka. drugi budynek jest dwupiętrowy, a trzeci, nowszy, do niego przylegający, trzypiętrowy, składający się z dziewięciu pokoi, więc w nim mieszkaliśmy. Numer. Pokój przytulny, na podłodze płytki, duże podwójne łóżko z dobrym materacem, łóżko pojedyncze, szafa, stolik nocny z lustrem, stolik, działająca lodówka, krzesła, klimatyzacja działała całą dobę. W łazience nie ma nic innego poza jedną rolką papieru toaletowego i małym kawałkiem mydła, dlatego zabierz ze sobą wszystkie pyszności w postaci żeli, szamponów i innych dobrodziejstw cywilizacji. W zlewie jest tylko zimna woda. Na ścianie w miejscu, w którym znajduje się słuchawka prysznicowa, znajduje się przepływowy podgrzewacz ciepłej wody, dzięki czemu nie będzie problemu z wzięciem gorącego prysznica, można jednocześnie wziąć zimny, bo... Znajdują się tam dwie konewki, ta również jest tam zapewniona. W pobliżu drzwi balkonowych, które są jednocześnie jedynym wejściem do pokoju, na podłodze zawsze leży mnóstwo mrówek, wypełzających z balkonu. Weź dichlorfos, to pomaga. Wpełzają także wszędzie tam, gdzie jest żywność, zwłaszcza słodycze. Nigdy nie było sprzątania, a także zmiany ręczników i pościeli, śmieci sam wynosiłeś, bierzesz worki na śmieci, inaczej wszystko wypadnie z wiklinowego kosza na podłogę ku uciesze mrówek. Tak, i był jeszcze jeden taki moment. Na jedną noc przyjechał autobus wycieczkowy z Hindusami, było ich dużo, głośno, ale to bzdura. Przywieźli karaluchy w swoich nieporęcznych walizkach. Tuż przed wyjazdem, pakując swoje rzeczy, znalazłem na szafce nocnej karalucha, najzwyklejszego, czerwonego, schował się w druciku zwiniętym ze sprężynką i nie zauważyłbym go, gdyby nie to, że sterczące wąsy. A potem zauważyłem małego karalucha biegającego obok łóżka. I na pewno nie było ich tam wcześniej, przynajmniej nie w naszym pokoju. A Indianie spędzili noc w pokoju obok. Internet. Bezpłatny. Jest, ale nie zawsze, czasami bardzo wolno i tylko w recepcji. Chociaż czasami nawet osiągał tę liczbę. Żywność. Śniadania były takie same. Jedyną różnicą było przygotowanie. Jajka w formie jajecznicy lub w formie omletu, dwie kiełbaski, cztery tosty, konfitura, masło a la rama, bardzo skromne kawałki owoców i kawa, herbata. Nasze obiady zostały opłacone z góry. Do wyboru trzy dania. Ryba (prawie zawsze tuńczyk), kurczak (mała pierś z kością) i krewetki od 8 do 12 sztuk, dodatek do ryżu lub sałatki lub frytek, ale rzadko. To było pyszne. Plaża. Hotel położony jest nad brzegiem morza, tuż przy plaży. Zawsze są fale, duże lub mniejsze, ale cały czas. Nie będziesz mógł spokojnie leżeć na materacu.Prąd płynie wzdłuż brzegu, czasem bardzo blisko brzegu i silny. Daleko od wejścia i czasami trudno wypłynąć, więc płyniesz wzdłuż brzegu, aż wyrzuci cię fala. Dla wielu osób był to problem, nawet nie weszli do oceanu, poszli na inną plażę. Miejscowi spacerują po plaży, dręczą Cię wycieczkami lub jedzeniem, oferując gdzieś tanie...
Pierwotny tekstPrzetłumaczono w usłudze Google