Gość
26 stycznia 2024 r.
Pokój zadziwił mnie już w chwili, gdy menadżer Wind, który jest młodszym bratem właściciela, pana Sunny, otworzył przede mną drzwi. Pokój, w którym unosił się orzeźwiający tajski zapach, unosił się w pomieszczeniu, w którym oryginalne dwa pojedyncze łóżka zostały połączone w jedno duże dla podróżującej samotnie na moją arogancką prośbę, całkowicie mnie urzekło. Miał ładne patio, na którym mogłem odpocząć po upalnym dniu na plaży w palącym słońcu. Wind polecił mi także udanie się do restauracji i baru, które uważał za obowiązkowe do wypróbowania. Podarował mi hulajnogę, za którą ostatniego dnia musiałem zapłacić tylko połowę zaległej ceny, bo zapomniałem czasu i nie mogłem dojechać z najdalszej plaży na wyspie, Bamboo Beach. Jego asystent Shu był nieśmiały i miły. Któregoś dnia przez pomyłkę kupiłem dwa jajka, lekko ugotowane, jeśli nie surowe. Ona bez namysłu pomogła mi uratować źródło białka śniadaniowego. Właścicielka, pani Ning, kupiła mi pizzę i chleb, który ona i jej mąż najwyraźniej ćwiczyli w kuchni bistro obok. Zdecydowanie następnym razem zarezerwowałbym pokój ze śniadaniem, gdyby planowali ponowne otwarcie po wybuchu Covida. Krótko mówiąc, w hotelu, tak jak jego nazwa, naprawdę można było poczuć się jak w domu; właściciel i personel, w tym kot Member, byli strasznie dobrymi i hojnymi ludźmi. Będzie mi ich strasznie brakować. Oczywiście wrócę na Koh Lanta w przyszłości i oczywiście Lanta at Home będzie moim jedynym wyborem.
PS. Do zobaczenia wkrótce, Wiatr. Miło się z tobą rozmawia. Jesteś zabawną duszą. Przywitaj się z Shu, panem Sunny, panią Ning i dziećmi.
Aleks
Pierwotny tekstPrzetłumaczono w usłudze Google